Czy warto robić wirtualny home staging, a mam tutaj na myśli wizualizacje? I co zrobić, gdy nieruchomość przeznaczona do sprzedaży jest pusta? 4 ściany bez mebli albo stan deweloperski. Zazwyczaj nie możemy liczyć na wyobraźnię kupujących, bo nie każdy zobaczy w głowie tzw. potencjał. Co wtedy?

Home staging proponuje kilka rozwiązań:
1. Jeśli nieruchomość jest pusta i „do remontu”, wtedy ….sprzedajemy ją jako „do remotu” i nie kombinujemy na siłę z poduszczkami, bo zamiast pomóc możemy tylko zaszkodzić. Karykaturalnym home stagingiem otrzymamy efekt kwiatka do kożucha. Nie rekomenduję takich zabiegów. W tym przypadku wymagane jest jedynie jej dobre sfotografowanie.
2. Jeśli nieruchomość jest bez mebli i mamy doczynienia z rynkiem wtórnym wtedy są trzy rozwiązania. Dwa realne i jedno wirtualne.
2.1 – proste – pokazujemy funkcję danego pomieszczenia wstawiając tam jedną/dwie rzeczy, która będzie jasno wskazywać czy pokój ten jest sypialną czy może pokojem dziecięcym. Do sypialni można wstawić np. wysoki dmuchany materac i zaaranżować go niczym prawdziwe łóżko. W pokoju dziecięcym można powiesić dziecięce zasłonki, położyć kolorowy dywanik albo stworzyć mikro miejsce do zabaw. Można też tylko „ubrać” ściany i zawiesić obrazki sugerujące przeznaczenie danego pokoju.

Sypialnia w mieszkaniu (z wykorzystaniem dmuchanego materaca).
Realizacja w ramach Pakietu Szybkiego.

Ten sam pokój w mieszkaniu – bez określonej funkcji.

2.2 – bardziej wymagające – wstawić kilka większych i/lub mniejszych mebli z wypożyczalni/zasobów własnych i zaaranżować przestrzeń jak zwykle czyli zgodnie z targetem, do którego chcemy skierować nieruchomość.
2.3 – cyfrowe- skorzystać z wizualizacji. Zaprezentujemy w ten sposób potencjał nieruchomości czyli to jak ona może wyglądać. Taka wizualizacja pełni funkcję mini projektu wnętrz. Oczywiście nadal celem jest dopasowanie się do grupy docelowej, a wizualizacja musi być dostosowana do nieruchomości.

Jeśli nieruchomość jest w stanie deweloperskim to zdecydowanie najlepszym rozwiązaniem jest zainwestowanie w dobre wizualizacje. Zainwestowanie! Dlaczego to podkreślam? Bo dobre i przemyślane wizualizacje kosztują więcej niż 500 zł.

Tak, wizualizacje są dobre. To znaczy – dobre wizualizacje.
Dobre czyli takie, które nie kreują alternatywnej rzeczywistości. Jeśli więc za oknami nieruchomości w realu widać na przykład inny budynek, wtedy na wizualizacji też powinien się on tam znaleźć. Nie ulegajmy pokusie „malowania” za oknem morza zieleni, jeśli tego w realu zwyczajnie nie ma! Blok nie zniknie, nie zaczarujemy rzeczywistości wizualizacją. Unikajmy wprowadzenia w błąd nabywcy, który zachęcony pięknym widokiem przyjdzie obejrzeć nieruchomość i spotka go wielkie rozczarowanie w postaci betonowej ściany. Gdybym była pośredniczką nieruchomości, nie wiem jak bym tę „delikatną” rozbieżność wytłumaczyła klientowi. Podobnie ma się sytuacja ze zdjęciami – ale o tym w napiszę w innym artykule.

Pokój z aneksem kuchennym / stan rzeczywisty
zdj. Gosia Góra

Pokój z aneksem kuchennym / dobra wizualizacja
wizualizacja: Elżbieta Rybczyńska

Jakie mogą być skutki uboczne złych wizualizacji? Po pierwsze i najważniejsze: klienci przestają wierzyć w to, co jest na wizualizacjach. Pośrednicy mówią „ech…ten cały wirtualny home staging nie działa, mamy złe doświadczenia” (bo klient powiedział co o tym myśli i nie były to myśli przychylne). Zły home staging w tym złe wizulizacje to „zmora pośredników” – to cytat z rozmowy z pośredniczką nieruchomości.

Czy to zdjęcia czy to wizualizacje? Oto jest pytanie.
Dobra praktyka: jeśli jesteś pośrednikiem i w ofercie pokazujesz wizualizacje, to oznacz, że są to wizualizacje. Napisz na obrazku w rogu słowo: WIZUALIZACJA. Wtedy nie wprowadzisz klienta w błąd. Często wizualizacje są tak dobrze zrobione, że można pomylić je ze zdjęciami. Możesz też pokazać zdjęcia stanu obecnego, a następnie wizualizacje. Albo raczej na odwrót 🙂 To jest – moim zdaniem – najlepsza praktyka.

Wizja (artystyczna) w służbie (rzeczywistości).
Nie ulegajmy pokusie i nie kreujmy wspomnianej alternatywnej rzeczywistości – ani na zdjęciach ani na wizualizacjach – bo takie działanie sprowadzi rozczarowanie. Na kogo? Na wszystkich.
Przede wszystkim rozczarowanie spotka kupującego. Wizualizacje – jeśli nie są oznaczone jako takie – spowodują, że nabywca poczuje się zwyczajnie oszukany. Miało być tak cudnie a jest…zupełnie odwrotnie. I nie liczmy na to, że nabywca zrozumie, że to tylko taka zachęcająca wizualizacja, która jak lep miała go przyciągnąć. Rozczarowanie spotka też sprzedającego (właściciela lub pośrednika), bo jest co prawda duże zainteresowanie ofertą, ale potem następuje zderzenie z rzeczywistością, czyli przychodzi nabywca i … zobaczył na żywo produkt, który jest totalnie odmienny od tego co widział w internecie. Rozczarowany nie będzie chętny, by zapłacić tyle ile myślał, że zapłaci, bo skusiły go wizualizacje. Będzie negocjować cenę – oczywiście w dół.
A jeśli na przykład jesteś pośrednikiem pracującym dla strony kupującej i zaprosisz swojego klienta, by obejrzał nieruchomość idealną dla niego, a ona będzie istnieć tylko na przekombinowanych wizualizacjach, wtedy możesz liczyć się ryzykiem, że Twój klient straci do Ciebie zaufanie i stwierdzi, że po prostu marnujesz jego czas.

Kiedy wizualizacje się sprawdzają?
Na pewno sprawdzą się dla nowych nieuchomości w stanie surowym czy deweloperskim. Rynek jest już do tego przyzwyczajony, tak samo jak do tzw. mieszkań pokazowych w biurach deweloperów.
Sprawdzą się też jeśli klientem ma być inwestor, ponieważ on na nieruchomość patrzy innymi oczami i traktuje ją jak produkt inwestycyjny. Produkt, który ma na siebie zarobić. Nie musi on wywoływać emocji w stylu „zakochałem się! chcę tu zamieszkać”. Takie gotowe rozwiązania aranżacyjne w postaci wizualizacji jest mu podane na tacy. Nie musi już nic sam wymyślać lub szukać projektanta wnętrz. To oszczędność czasu i pieniędzy.

Zatem TAK dla wizualizacji nawet na rynku wtórnym, ale przy zachowaniu dobrych praktyk i wzięcia pod uwagę ich celowości. Inaczej mówiąc, jak każdego narzędzia marketingowego, używajmy ich z głową.

Rozczarowanie
Nie kreuj alternatywnej rzeczywistości – ani na zdjęciach ani na wizualizacjach – bo takie działanie sprowadzi rozczarowanie. Na kogo? Na wszystkich. Przede wszystkim rozczarowanie spotka kupującego. Wizualizacje – jeśli nie są oznaczone jako takie – spowodują, że nabywca poczuje się zwyczajnie oszukany. Miało być tak cudnie a jest…zupełnie odwrotnie. I nie liczmy na to, że nabywca zrozumie, że to tylko taka zachęcająca wizualizacja, która jak lep miała go przyciągnąć. Rozczarowanie spotka też sprzedającego (właściciela lub pośrednika), bo jest co prawda duże zainteresowanie ofertą, ale potem następuje zderzenie z rzeczywistością , czyli przychodzi nabywca i … rezygnuje. Zobaczył na żywo produkt, który jest totalnie odmienny od tego co widział w internecie. Rozczarowany klient nie będzie chętny by zapłacić tyle ile myślał, że zapłaci bo zachęciły go wizualizacje. Będzie negocjować cenę oczywiście w dół. A jeśli jesteś pośrednikiem pracującym dla strony kupującej i zaprosisz swojego klienta, by obejrzał nieruchomość idealną dla niego, a ona będzie istnieć tylko na przekombinowanych wizualizacach, wtedy możesz liczyć się ryzykiem, że Twój klient straci do Ciebie zaufanie i stwierdzi, że jedynie marnujesz jego czas.

Explore More

Barbie – mikrotrendy w nieruchomościach.

29/09/2023 0 tags

Świat w połowie 2023 roku oszalał na punkcie Barbie. To za sprawą filmu Barbie. Różowe szaleństwo rozprzestrzeniło się momentalnie. Pytanie na jak długo z nami zostanie i czy inwestorzy mogą

Dom pokazowy na rynku wtórnym?

20/05/2021 0 tags

Nieruchomość na tzw. rynku wtórnym to po prostu dom lub mieszkanie, które było używane. Mniej lub bardziej. Statystycznie w Polsce sprzedajemy swój dom lub mieszkanie raz albo dwa razy w

Gdy home staging to już prawie remont – case study.

02/11/2022 0 tags

Co do zasady – to ulubione słowa niemal wszystkich prawników. Co do zasady home staging to nie jest remont. Co do zasady home staging to nie jest projektowanie wnętrz, w