Słowo wstępne: to nie jest poradnik na temat wyboru sprzętu fotograficznego, czy też jakie powinny być ustawienia aparatu oraz na jakiej wysokości postawić statyw. Artykuł napisałam, aby podpowiedzieć czym się kierować, gdy szukasz fotografa wnętrz oraz aby wyjaśnić czym jest dobra fotografia nieruchomości. Pod słowem dobra rozumiem nie tylko aspekty techniczne czy kompozycyjne zdjeć, ale to czy fotografia dostosowana jest do produktu i celu jaki ma osiągnąć.
A cele mogą być różne.
1. Cel komercyjny
Zdjęcia komercyjno – produktowe zamawiane są np. przez projektantów wnętrz czy producentów mebli. Produktem jest tutaj projekt lub mebel. Takie fotografie używane są potem przez bardzo długi czas i pomagają zarabiać pieniądze np. na sprzedaży mebli pokazanych na zdjęciach. Taka sesja zdjęciowa jest klasyczną inwestycją marketingową wliczoną w koszty prowadzenia biznesu. Zdjęcia te trafiają potem na różne materiały reklamowe, strony www, social media itp. Sesje tego typu charakteryzuje bardzo duża dbałość o szczegóły i czas trwania. Często są to nie tyle godziny co i dni. Przykłady tego typu sesji możecie obejrzeć na profilach takich fotografów jak np. Yassen Hristov. Przy okazji przeczytajcie genialny wywiad jakiego niedawno udzielił klik.
Zdjęcia komercyjne nieruchomości czyli sesje zdjęciowe wykonywane na zlecenie pośredników nieruchomości, fliperów, inwestorów, deweloperów oraz indywidualnych właścicieli. Tutaj też cel sesji jest komercyjny czyli zarobkowy – trzeba sprzedać lub wynająć taką nieruchomość. Zdjęcia mają za zadanie „przyciągnięcie” potencjalnych klientów. Taka sesja to także inwestycja. Trzeba ponieść koszty, by transakcja miała szanse dojść do skutku. Sesje tego typu wykonuje bardzo wielu fotografów, wśród nich Mikołaj Dąbrowski, do którego trafiaja zazwyczaj piękne nieruchomości 🙂
2. Cel promocyjny
Do tego typu sesji zdjęciowych zaliczam sesje przygotowywane na zlecenie magazynów wnętrzarskich lub takie, które znajdą się na łamach tychże magazynów. To nie to samo. Fotograf może po prostu promować siebie, wykupując miejsce reklamowe. Magazyny publikują też materiały „za darmo” czyli w ramach pozyskania contentu. Nie wykluczam, że za promowaniem mogą stać właściciele takich nieruchomości albo projektanci wnętrz i wtedy oni płacą za publikacje. Modeli zaistnienia w magazynach drukowanych czy online jest wiele. Promocyjne sesje zdjęciowe są nieco inne niż te dla nieruchomości na sprzedaż. Jest wiele różnic – ale nie będziemy się tym tutaj zajmować. Przykłady takich sesji możesz znaleźć oglądając magazyny wnętrzarskie. A fotografowie prezentujący tam swoje prace to np. Budzik Studio czyli Michał Przeździk i Ola Buczkowska.
3.Cel własny
Do takich sesji zaliczam zlecenia od indywidualnych wlaścicieli, którzy przygotowali dla siebie nieruchomość często z pomocą projektanta wnętrz i chcą zrobić zdjęcia pamiątkowe, zanim zwykłe życie sprawi, że nie będzie już tak idealnie. Zdjęcia takie niekoniecznie obejrzy cały świat, chyba że właściciele zdecydują się je opublikować w social mediach 🙂 Czasem – jeśli jest zgoda właścicieli – osoba fotografująca może zaprezentować je w ramach swojego portfolio.
Po tym wprowadzeniu możesz się już zorientować, że fotografia nieruchomości fotografii nie równa.
No dobrze, ale jeśli jesteś pośrednikiem/pośredniczką nieruchomości czy inwestorem/inwestorką to jak trafić dobrze za pierwszym razem i znaleźć „dobrego” fotografa?
Portfolio fotografa czyli przynęta – zachęta
Rozmawiałam ostatnio z pośredniczką nieruchomości, która wspomniała mi o pewnym problemie. Otóż poszukiwała od jakiegoś czasu osoby do współpracy. Powiedziała, że „przewinęło się” już kilkoro fotografów i za każdym razem finalne zdjęcia, które otrzymywała nie odpowiadałały jej wymaganiom. Tutaj zaznaczę, że nie wiem jakie były te wymagania. Kluczowe w tej opowieści jest to, że decyzję podejmowała na podstawie portfiolio. W końcu jednak udało się jej wybrać odpowiednią osobę, ale była umęczona tym procesem poszukiwania. Skąd takie problemy? Otóż, powiedziała mi bardzo ciekawą rzecz. To co było w portfolio nijak się miało do zdjęć, które potem otrzymywała. Ponieważ była to szybka rozmowa i nie widziałam wspomnianych portfolio, mogę jedynie przypuszczać, co mogło się zadziać. Mianowicie, bardzo często zdarza się, że fotografowie w swoim portfolio zamieszczają najlepsze z najlepszych sesji fotograficznych. I te sesje są zazwyczaj robione w najładniejszych wnętrzach jakie mogli fotografować. Pięknych, designerskich i na dodatek z idealnym naświetleniem w przepiękny letni dzień. Taki crème de la crème. Często są to sesje, których cel jest zupełnie inny niż czysto komercyjny (sprzedaż nieruchomości). Są tam więc inne ujęcia, dużo zbliżeń czy pięknych detali, użyte filtry itd.
By uniknąć takich perturbacji, poproś fotografa czy fotografkę, by pokazali Ci zdjęcia tzw. zwykłych nieruchomości, których być może nie widzisz w ich oficjalnym portfolio. Jeśli jako inwestor/ka masz w swoim portfelu niewielkie kawalerki, to zapytaj czy takie fotografowali. Jeśli jako pośrednik oferujesz najczęściej „ciemne”, babcine mieszkania z rynku wtórnego, poroś o pokazanie zdjęć z takich nieruchomości. Wtedy oceń i zdecyduj. Oczywiście to nie jest tak, że fotograf robiący najczęściej zdjęcia mikrokawalerek nie będzie umiał sfotografowac 100m2 apartamentu premium.
Najprościej mówiąc, jeśli jesteś np. pośrednikiem nieruchomości to powiedz, że chciałbyś zobaczyć zdjęcia mieszkań czy domów podobnych do tych, które trafiają do Ciebie najczęściej. To oczywiście nie jest gwarancją braku rozczarowania, ale przynajmniej pozwoli je zminimalizować.
Sesja zdjęciowa dostosowana do rodzaju transakcji
Nie, fotograf (dobry) nie przychodzi i nie robi zdjęć w 10 min. z każdego kąta pomieszczeń i wychodzi. Znane Ci jest zapewne stwierdzenie, że to nie aparat robi zdjęcie a człowiek. Jest w nim wiele prawdy. Fotografowanie nieruchomości jest opowieścią o nich samych. W idealnym świecie, w idealnych instagramowych przestrzeniach, zaprojektowanych przez topowych projektantów i wystylizowanych przez najlepsze stylistyki wnętrz, wszystkie zdjęcia są przepiękne. To niestety jedynie malutki wycinek rzeczywistości, która w realnym świecie nieruchomości na sprzedaż czy wynajem zazwyczaj odbiega od ideału. Gdy wybieram kadry, które potem trafią do ogłoszenia sprzedaży/wynajmu, kieruję się tym, by była to spójna opowieść o danej przestrzeni. Czasem jest łatwiej, a czasem trudniej (każdy pokój w innym kolorze lub stylu). To co robię na pewno to dopasowuję typy kadrów do rodzaju transakcji. W dużym uproszczeniu: szerokie kadry są przeznaczone głównie do nieruchomości na sprzedaż, szerokie i zbliżenia – do tych na najem długoterminowy, natomiast szerokie, zbliżenia oraz detale robię dla nieruchomości na krótki najem. Czemu tak? Bo klient na każdy z tych typów transakcji jest inny tzn. na co innego zwraca uwagę. Kupujący mieszkanie za 700 tys. zł nie zainteresuje się designerskim kubkiem i wazonikiem z kwiatkami (nawet najdroższymi jakie były w kwiaciarni) i nie podejmie na tej podstawie dcyzji o zakupie. Dla niego ważniejszy jest rozkład mieszkania i to, by zobaczył wszystkie pomieszczenia. Nie muszą to być od razu wszystkie ujęcia z „każdego kąta”, ponieważ nie zawsze ta perspektywa wygląda dobrze w obiektywie (szczególnie szerokokątnym). Po co więc dawać zdjęcie, które „odpycha” a nie „przyciąga”. Z kolei gdy fotografuję mieszkanie na krótki najem, w którym trzeba pokazać nastrój spokoju i relaksu, wtedy detale mają znaczenie. Jak zwykle od tej zasady są wyjątki i nie trzymam się ich ściśle.
Czy brzydkie mieszkania albo takie do remontu też powinny mieć zrobioną sesję zdjęciową? Tak. Dobre zdjęcia pokażą potencjał jaki drzemie w takich nieruchomościach. A zdjęcia „cyknięte” na szybko, przypadkowo, ciemne, krzywe czyli jedym słowem nieciekawe, mogę co najwyżej skutecznie odstraszyć od „nory” jaką w swojej wyobraźni zobaczy kupujący (pomijam inwestorów/fliperów, bo oni patrzą nieco inaczej).
„Goofie” HDR-y
Zmorą – wg. mnie – w dzisiejszej fotografii nieruchomości przeznaczonych na sprzedaż są tzw. HDR-y (High Dynamic Range) czyli zdjęcia o szerokim zakresie dynamiki. To wszystkie zdjęcia, które wydają się „mocno podkręcone”. Wiem, że w Polsce jest tylko 66 dni słonecznych, a reszta roku jest pochmurna i może stąd się bierze to uwielbienie do wysokich kontratów, nasycenia i szaleńczego rozjaśnienia zdjęć. Jeden z kanadyjskich fotografów Matthew Anderson powiedział o HDR-ach, że „looks goofy” czyli wyglądają głupkowato (moje tłumaczenie). Kojarzycie postać z kreskówki – psa Goofiego?. To mniej więcej metafora tego zjawiska.
Dlaczego to jest zmora? Bo przesadzone HDR-y nieruchomosci wyglądają kiczowato i sztucznie. I to nie byłoby jeszcze najgorsze, bo w końcu o gustach się nie dyskutuje. HDR-y mogą zaszkodzić procesowi sprzedaży czy wynajmu nieruchomości. Ale jak to? Zapytasz. Już tłumaczę. Mówi się, że zadaniem zdjęć jest przyciągnąć grupę potencjalnych klientów na daną nieruchomość. I że jak już ten klient przyjdzie, to w zasadzie nie ma znaczenia, że dysproporcja pomiędzy tym co na zdjęciu a rzeczywistością jest jak przepaść. Bo w końcu zadanie wykonane – klient złapał przynętę i PRZYSZEDŁ! Jak już przyszedł to „mamy go”! Naprawdę sądzisz, że klient jest głupi? Że nie widzi, że został oszukany. Że myślał, że mieszkanie jest piękne, słoneczne i „soczyste” jak na zdjęciach, a na żywo widzi ciemną norę. I że on na to „nie zwróci uwagi” i że wie przecież „że to tylko zdjęcia”… Zła wiadomość. Widzi i wie, że ktoś go oszukał. A Ty chciałbyś, być w taki sposób potraktowany? Właśnie… Dlatego przesadzone HDR-y zamiast pomagać – szkodzą procesowi sprzedaży. Nie wylewajmy jednak dziecka z kąpielą. Nie jestem absolutną przeciwniczką techniki HDR. Tylko jeśli już ją stosujemy, to róbmy to z głową.
Dlatego teraz dwa słowa o widokach za oknem. Technika HDR polega w dużym skrócie na złożeniu jednego zdjęcia z kilku tak, by to co za oknem było doskonale i wyraźnie widoczne. To sposób na tzw. przepalone, białe okna, które nie są za bardzo lubiane. Jeśli za oknem jest piękny widok – pokażmy go na zdjęciu. ALE niech ten widok nie będzie sztuczny i niech nie kradnie nam całej przestrzeni czyli nie odwraca uwagi od samego wnętrza. Co mam na myśli? Okno (i to co za nim) nie może wyglądać jak obraz przyklejony-zawieszony na ścianie. Pomijając, że wygląda to sztucznie.
Hm..to może wcale nie obrabiać zdjęć i wstawiać do ogłoszeń takie jak wychodzą z aparatu, żeby „nie oszukiwać” kupujących? To też nie jest dobry kierunek. Aparat a w zasadzie obiektyw nie widzi dokładnie tak, jak ludzkie oko. Po to w skrócie robi się obróbkę zdjęć.
Rzemieślnik czy artysta
Zadaj sobie pytanie kogo szukasz? Rzemieślnika czy artysty. Są oczywiscie takie nieruchomości, które wymagają artystycznego podejscia – cokolwiek miałoby to znaczyć. Zazwyczaj jednak fotografując nieruchomości na sprzedaż potrzebny Ci będzie dobry fotograf-rzemieślnik, który doskonale zdaje sobie sprawę, głównym celem zdjęć jest sprzedaż nieruchomości. Szczypta artyzmu w fotografii rzemieślniczej też się przyda, szczególnie w nieruchomościach przeznaczonych na krótkie najmy, gdzie oprócz wyglądu miejsca trzeba sprzedać zdjęciami jego klimat.
Filtry stosowane są często w sesjach dla celów promocyjnych. Bardzo charakterystyczną ciepłą estetykę zobaczysz np. w pracach PION Studio. Po obejrzeniu takich zdjęć w magazynie wnętrzarskim nikt nie przyjdzie i nie zweryfikuje czy kolor ścian jest dokładnie taki sam jak na zdjęciach, czy może został nałożony fajny filtr w postrpodukcji, by podnieść walory artystyczne obrazu. Mogłoby się wtedy okazać, że na żywo mieszkanie wygląda zupełnie inaczej niż na zdjęciach. Dlatego moim zdaniem filtrów co do zasady nie należy stosować na zdjęciach nieruchomości przeznaczonych do sprzedaży. Jeśli mówimy o najmie – szczególnie krótkoterminowym – mogą być wyjątki, bo to zależy m.in. od specyfiki danego miejsca czy wspomnianego wcześniej nastroju.
Zatem jeśli masz do sfotografowania pałac na sprzedaż to …. zapraszam do kogoś, kto już pałace – niekoniecznie na sprzedaż – fotografował. Obejrzyj sobie jego/jej portfolio, a będziesz mieć prawie pewność, że i z Twoim pałacem sobie poradzi!
Na koniec zachęcam do zajrzenia do mojego portfolio, w którym zobaczysz nieruchomosci, które fotografowałam – nie tylko te „crème de la crème”. To oczywiście nie wszystkie sesje i nie wszystkie kadry jakie robiłam 🙂
Tutaj możesz zrobić rezerwację sesji zdjęciowej 📸 KLIK